Typowy dom z bali z oryginalnymi rozwiązaniami – wywiad cz. 2

Zapraszam Was serdecznie na drugą część wywiadu który przeprowadziłem pod Warszawą. Dom z bali z jednej strony jest dość typowy, ale jednocześnie oryginalny. Dom ma około 85-90 metrów powierzchni użytkowej. Znajduje się w pięknym otoczeniu działki o powierzchni 3 tysięcy metrów kwadratowych – także kawał terenu. Na działce jest już wieloletni sad, więc myślę, że widoczki będą ciekawe, a do tego bardzo interesujący właściciele, którzy podzielą się niuansami dotyczącymi tego domu, budowy oraz ich przemyśleniami. Spotkaliśmy się na tej budowie przy okazji uszczelnienia narożników domu i omówiliśmy wiele tematów.

Część pierwsza dostępna jest tutaj.

Sławek: Ale zapytam też jak te bale oryginalnie z założenia miały być łączone? Czy to są własne pióra, obce pióra, jakieś materiały uszczelniające na połączeniu?

Marek: Tam nie ma materiałów uszczelniających, tylko pomiędzy balami są zrobione takie frezowania na dwa pióra.

Sławek: Obce, takie listewki wstawiamy 

Marek: Tak obce, takie listewki wstawiamy i jeszcze po środku była wstawiana kantówka, też bal był wycinany, trójkąt w jednym trójkąt w drugim równoboczny i kładli kantówkę na ten bal poprzedni i na tym stawiali te pióra dopasowywane. Także nie ma możliwości, żeby tam dmuchało pomiędzy tymi balami, nawet jeżeli one lekko się wichrują. No tylko problem był właśnie z tym.

Sławek: Spotkaliśmy się tutaj właśnie. Ten nasz właśnie kontakt zaczął się od tego, że znalazł mnie Pan po tym, że uszczelniamy też te narożniki i przy okazji spotkaliśmy się, żeby te narożniki uszczelnić. 

Marek: Tak, tak.

Sławek: Jednak gdzieś tam w tych narożnikach problem był. 

Marek: Na początku nie, dopóki to się dobrze nie ułożyło i nie wyschło, to było całkiem dobrze, bo robiliśmy takie doświadczenia, że ja na przykład w zimę odstawiałem na noc piec i temperatura mi spadała do rana o jeden stopień, czyli…

Sławek: Nie było źle

Marek: Nie było źle, ale potem tak z czasem zaczęło się robić coraz gorzej. Im więcej ten dom był grzany właśnie w środku, to niestety zaczęły się problemy. Jak się przyłożyło rękę to szczególnie kiedy silnie wiało to, że tam tym zimnem jednak dmucha, ale myślę że lepszą metodą było sprawdzenie kamerą termowizyjną.

Sławek: Zgadza się

Marek: Ale skoro ręka stwierdza że jest nie tak…

Sławek: Tutaj też często zachęcam do tego żeby badać kamerą termowizyjną albo ewentualnie faktycznie bazujemy na poleceniach klientów czy osób, które mieszkają w takich domach. To faktycznie poczekać, takie polecenie, dwa, trzy lata jak już faktycznie, realnie, dom jest użytkowany, jak się grzeje w środku, jest inna wilgotność powietrza, ten dom się doukłada, osiada i tak dalej i wtedy dopiero jest konkretna informacja jak ten dom się w praktyce zachowuje.

Marek: Tak, wtedy dopiero widać dokładnie co się dzieje.

Sławek: Bo takie polecenie, że ktoś buduje sześć miesięcy, ledwo postawił i jest zadowolony, OK, ale poczekajmy zobaczymy. 

Marek: Zresztą wykonawca od razu mi proponował, że on mi może sprowadzić tutaj człowieka, który ten dom będzie jak to powiedział mszył, czyli taką góralska metodą upychał te słomiane warkocze

Sławek: Ale ja się zastanawiam jak pod technologie, jakim cudem, bo pod mszeniem musi być przestrzeń pod to mszenie. Daje się takie starsze klepki, które potem jak omszymy to wyciągamy i przytrzaskuje jakby cały dom pod ciężarem. 

Marek: To znaczy, on twierdził, że technologia jest taka, że on wpycha. Możliwe, że trochę inaczej byłyby frazowane bale, tego nie wiem.

Sławek: Aha, to było na tym etapie, że wtedy inaczej był przygotowany dom?

Marek: Tak, tak

Sławek: To teraz rozumiem

Marek: Z tym, że on twierdził facet normalnie wpycha między te bale te takie warkocze słomiane i że robi to tak, że po tym mszeniu dom się podnosi o 15 centymetrów. 

Sławek: Zazwyczaj jest to w drugą stronę, że dom jest tak przygotowany, że jak omszymy to wyciągamy klepki, on dociskają, więc nawet goła  ściana.

Marek: W każdym razie cena była taka, że raczej nie byłem zainteresowany. 

Sławek: Ja też mam złe doświadczenie z mszeniem, że zazwyczaj jest to jednak temat zmienny po kątem szczelności. Nie ma tej stabilności w szczelności tego domu. Więc dobrze się myślę stało finalne, że skończyło się z tym systemem montażu. 

Marek: W każdym razie cały montaż miał trwać trzy miesiące.

Sławek: A skończyło się?

Marek: Po trzech latach. Niestety rozstaliśmy się z wykonawcą.

Sławek: Na etapie jakim?

Marek: Ściany były postawione i położona membrana na dachu.

Sławek: To zawsze jakiś dobry efekt, gorzej, że nie zostawił ścian w połowie, bo i tacy się zdarzają, że półtora metra psotawione i go nie ma.

Marek: Prawie 3 lata no i wtedy się rozstaliśmy i ja po prostu tu skorzystałem z miejscowych firm, takich ogólnobudowlanych, które zupełnie tymi sprawami się nie zajmowały. Bo zresztą bryła budynku już była, czyli praktycznie to już było stosunkowo proste do wykończenia i tu firma mi wykończyła wszystko. A właściwie powiem szczerze to dwóch ludzi: stolarz i jeszcze taki człowiek który ja myślę, że zasługuje na nazwę złota rączka, on robił wszystko, kład taras, kładł kafle.

Sławek: Radził sobie.

Marek: Radził sobie, dzielił poddasze, robił sufity i tak dalej, ocieplał. Widać że facet miał po prostu… 

Sławek: Pewnie on też się przyłożył do zrobienia opasek, które są troszkę ponad standard rynkowy, bo często inwestorzy mają te opaski w standardzie albo sami robią z deski bardzo cienkiej tam 1,8, 2 centymetra szerokości, a  tu ma pan chyba 2,5,  3 centymetra. 

Bożena: A to nie pan Kazio robił?

Marek: Opaski tak, opaski robił zaprzyjaźniony stolarz 

Sławek: I one są tak solidniej zrobione, a to jednak też trzeba, bo to jest na słońce na deszcz, i na te czynniki zewnętrzne, więc też dobrze się stało.

Marek: To już właśnie robił stolarz. 

Bożena: Drugi wspaniały człowiek, który nam się tu trafił, naprawdę w porządku, z wyobraźnią.

Sławek: Wzbudza dobre wspomnienia

Bożena: Bardzo dobre emocje, bo o reszcie to nie 

Marek: Jeszcze doskonały fachowiec był od oczyszczalni biologicznej. W jeden dzień zrobił wszystko.

Sławek: Na tle trzech, czterech lat wykonawcy to wszystko już cieszy jak widać, że coś idzie.

Marek: Tak, bardzo

Sławek: Jakby szukam punktu zaczepienia, bo OK takie rzeczy robi się w takim czasie, więc…

Bożena: Nie zawsze.

Sławek: Jest zachwyt rozumiem, jest spowodowany tymi doświadczeniami poprzednimi.

Marek: Tak. Przyjechał o 6.00, a  o 11.00 wieczorem skończył pracę i praktycznie można było używać kanalizacji.

Sławek: Jeśli chodzi o sam projekt, jego funkcjonalność po tych kilku latach już od zamieszkania, czy coś by państwo poprawili, zmienili, widzę tutaj podejrzane uśmiechy więc może być ciekawie, aczkolwiek ciekawy jestem. 

Bożena: Tak. Dłuższe co najmniej o metr.

Sławek: Brakuje przestrzeni w środku.

Bożena: Brakuje troszeczkę przestrzeni, tym bardziej że mamy bardzo duży stół, ale nie możemy się tak jakoś pomieścić. Więc trochę brakuje spiżarni i brakuje takiego technologicznego, czy technicznego pomieszczenia…

Sławek: Pomieszczenia gospodarczego, takiego na takie pewnie chemię, mopy

Bożena: Tak. Tam też jest ten kocioł, który grzeje i tam się wszystko…

Marek: To znaczy nie. Tam jest tylko ten baniak na wodę ciepłą, bo myśmy w ogóle… ten dom ma kotłownię w projekcie. Tam gdzie pan widział ten mały warsztacik sobie zrobiłem

Sławek: Tak i tam pewnie ogrzewanie typu pellet lub groszek było zaplanowane.

Marek: Tak

Bożena: Tak było na początku. 

Marek: Ale myśmy tu z tym wykonawcą, który kończył doszli do wniosku, że z wielu względów będzie lepiej, jeżeli wyrzucimy cała kotłownię poza budynek.

Sławek: Czyli znaczy, że mamy możliwości.

Marek: Tak, ponieważ były możliwości i myśmy to zrobili. Właśnie tam w tym jednym gospodarczym budynku wydzieliliśmy niewielkie pomieszczenie i tam stanął właśnie piec paletowy, hydrofor, bo hydrofor jeszcze do tego hałasuje i to też jeżeli jest w domu to niestety jest minus, a w tej chwili my go nie słyszmy, a ten baniak jest stosunkowo niewielki, czyli stosunkowo często się włącza i jest to na pewno dobry pomysł.

Sławek: Jasne. Rozumiem, że na etapie tych zmian, usunęli państwo komin z domu dodatkowy, nie był murowany czy był murowany i stoi, jest niewykorzystany.

Marek: Był murowany, stoi. Ale zaraz panu powiem dlaczego, bo tutaj w pierwszym zamyśle była pompa ciepła, ale pompa ciepła taka tylko do grzania wody. Ona się bardzo dobrze sprawdzała szczerze mówiąc i pewnie  by była do dziś, gdyby się nie psuła. Nie będę robił reklamy firmie, to znaczy reklamy w cudzysłowie. 

Sławek: Można powiedzieć jaka to firma, jak się psuła to jeśli pan pamięta. 

Marek: O ile dobrze pamiętam Ariston i nikt nie wiedział dlaczego, bo ja tam trochę na chłodnictwie się znałem to zdawałem sobie sprawę z tego, że z obiegu ucieka gaz, ale gdzie przyszedł fachowiec i dodał gazu, zbadał, szczelne to i nic nie ucieka, a po pewnym czasie dalej było to samo. Ja nawet myślałem o tym, żeby wymienić tą pompę na inną, zresztą tak mi doradził kolejny serwisant. Pyta ile ma pan tą pompę, ja mówię 4-5 lat, to panie to czas pomyśleć o nowej.

Sławek: Jezus Maria.

Marek: Jak mówię jak. 

Sławek: Przecież 4-5 lat to strasznie krótko, nie zdążyło się nawet jakkolwiek zwrócić. 

Marek: Oczywiście. Doszedłem do wniosku, że nie będę się już dalej z tym bawił, tym bardziej, że niedawno rok temu wpadliśmy na pomysł taki, żeby tą fotowoltaikę zainstalować i pompę ciepła. To dokładnie było w lipcu robione wszystko.

Sławek: Mamy teraz maj 2021, bo to różne osoby mogą oglądać potem.

Marek: Tak. Nawet jeszcze nie ma roku, czyli nawet ciężko to ocenić jak to tam finansowo się….

Sławek: Ale zbliżamy się do lipca, sezon zimowy, takie najgorsze momenty. Więc podejrzewam, że pomalutku.

Marek: Biorąc pod uwagę, że ja musiałem spalić około 4-5 ton pelletu w sezonie.

Sławek: Plus składowanie tego

Marek: Plus składowanie tego, plus dźwiganie tych worów, to chyba było dobrym pomysłem i myślę, że na pewno drożej to nie będzie wychodziło. To tylko inwestycja jednorazowa jest znaczna. 

Sławek: Jakieś dofinansowanie na fotowoltaikę udało się tutaj uzyskać? Czy nie było nic?

Marek: Nie.

Sławek: Bo to zależy od rejonu?

Marek: Nie, nie to nie chodziło o rejon, tylko po prostu moje dochody przekraczały pewien limit. Pomysł niezły, ja jeszcze do końca chciałem zrobić coś takiego, żeby zostawić tą pompę ciepła do grzania wody i wykorzystać baniak, bo tam była taka możliwość, tam była wężownica i powiedzmy w zimę jak ja goniłem piec pelletowy to mi się tam doskonale ta woda grzała i już w ogóle pompa ciepła wtedy nie pracowała i ja chciałem ten baniak wykorzystać i żeby nie gonić dużej pompy ciepła do grzania wody w lecie, żeby odstawiać zupełnie tą dużą pompę i tą mała sobie nagrzewać, ale okazało się na etapie montażu, że wężownice, które są w tej pompie ciepła nie spełniają tam jakichś kryteriów, są za małe przepływy i to by nie pracowało i trzeba było dorzucić nowy zbiornik, pompę wyrzucić całkowicie. 

Sławek: Tematy, które też interesują bardzo mocno odbiorców, którzy w ogóle myślą o budowie domu z bali, jeśli to nie tajemnica oczywiście. Są państwo w stanie zdradzić tutaj jakiś budżet z jakimi inwestorzy powinni się mierzyć budując dom około 100 metrów, jakie to są mniej więcej widełki?

Marek: No widzi pan, w naszym przypadku jest to ciężkie.

Sławek: Domyślam się, bo to były różne perypetie

Marek: Tak. Z tego względu, że ten wykonawca okazał się bardzo nieuczciwy i podwyższyło nam to koszty bardzo znacznie, bo powiedzmy przyszła firma, która potem kończyła ten dach, to trzeba było zerwać te wszystkie membrany, dać dodatkowe wzmocnienia i tak dalej.

Sławek: Poza tym też to pytanie jest takie trochę, tak jak już je zadałem, a potem chwilkę pomyślałem, że nie do końca na miejscu, zwłaszcza, że w tym roku, w ostatnim okresie, kiedy covid, taka niepewność na rynku, kiedy wahające się bardzo mocno ceny, to to co państwo wydali trzy, cztery, pięć lat temu to niekoniecznie dzisiaj, tym bardziej dzisiaj odzwierciedlać te realia.

Marek: Tak. Jedynym plus tego, że ta budowa trwała 4 lata był taki, że powiedzmy, że gdyybym on nam ten dom wybudował w trzy miesiąće, to byśmy musieli wszystko robić bardzo oszczędnie, a ponieważ on nam to rozłożył na cztery lata to moglibyśmy finansowo pozwolić sobie na lepsze rzeczy.

Sławek: Czyli troszkę się potwierdza taka teoria, gdzie mamy więcej czasu na przemyślenia plus czasem faktycznie gdzieś zarabiamy, funkcjonujemy, wychodzi to korzystnie, aniżeli gonimy, bo założymy sobie, że we wrześniu, na wiosnę już chcemy mieszkać i wszystko nas goni, fiksujemy się ponad wszystko na ten temat zamieszkania.

Marek: Z kolei wie pan, jeżeli zaczyna się budować mając 50 lat, to już wtedy człowieka goni czas.

Sławek: Ale to też zależy od podejścia myślę. Czy coś to zmieni, że wybudujemy w wieku nie wiem 50 czy 53 czy 55. Myślę, że jak się tak mocniej zastanowimy to pewnie nie.

Marek: Ja jak to cały czas budowałem, to sobie myślałem, żeby tylko jeszcze można było jeszcze z tego skorzystać w miarę spokojnie, czyli żeby zdrowie nie przeszkadzało w tym wszystkim, żeby można było sobie spokojnie pracować tutaj w tym ogrodzie i tak dalej. Niestety teraz jest coraz trudniej, coraz ciężej.

Sławek: A ponad 3 tysiące metrów jednak zobowiązuje

Marek: No niestety, samo koszenie .

Sławek: Z dwojga złego lepszy jest wariant taki, gdzie jesteśmy na działce, widać, że nie wiem, a już trawę przydało, by się skosić, a przydałoby się coś tam zrobić, lepszy jest ten bodziec na co dzień do działania niż w mieście siedzenie przed telewizją i jakby wiązanie się z taką biernością, która powoduje, że  z bieganiem lat jest to niekorzystny bilans, prawda?. 

Marek: Na pewno tak, ale powiedzmy trzeba w tym kierunku mieć jakieś zamiłowanie, bo jeśli człowiek się będzie zmuszał do tego, to bez sensu.

Sławek: No tak. Na siłę to wiadomo, ale czasem niektórym potrzeba tego bodźca i uświadomienia, więc ja jakby kieruje tego typu przekaz do osób, które w ten sposób planują swoje życie

Marek: Oczywiście ma pan racje

Sławek: Że jednak warto byłoby pomyśleć o tym jednak czy tutaj nie można byłoby się odnaleźć w ten sposób.

Marek: Ma pan rację. Jeżeli chodzi o covid to podstawowym plusem tego jest to, że tutaj my nie odczuwamy tego. Bo ja nie muszę na co dzień chodzić w maseczce, bo chodzę po swojej działce, nikomu nie przeszkadzam, nikt nie przeszkadza mi. Tylko jak do miasta jedziemy po zakupy raz w tygodniu, to te maseczki zakładamy i to jest to. 

Sławek: Zgadza się. Kwarantanna nie boli tak bardzo jak w mieście. 

Marek: Dopiero teraz rodzina doceniła działkę, bo tutaj powiedzmy syn z synową pracowali zdalnie, mają małe dziecka, to sobie siedział z nami wnuk, a oni na górze na tych swoich komputerach sobie tam siedzieli, schodzili o godzinie 4.00 i zajmowali się dzieckiem i powiedzmy przez to ten pandemii nie było tak czuć.

Sławek: Patrząc po trendach, gdzieś tam gdzie ludzie inwestują w działki, cokolwiek co jest związane z nieruchomością, od mieszkań począwszy, ale często po budowę domu to widać, że ludzie docenili, że nawet działaczkę rekreacyjną mieć i móc się tam zaszyć i nie musieć siedzieć w domu nawet jak ktoś ma kwarantannę obowiązkową to spędzi sobie w domu a nie w mieszkaniu to jest coś nieporównywalnego. 

Bożena: O dziewczynach powiedz, że też mogły przyjechać, bo mamy jeszcze dwie wnuczki. Basen się rozłożyło taki plastikowy, mogły się wykąpać, mogą sobie tutaj pobiegać, bo się przecież te wszystkie wyjazdy letnie, szkoły czy obozy wszystko się zawiesiło, nie miałyby gdzie pojechać, a tak to jednak tutaj duża przestrzeń do biegania i basen i huśtawki, plac zabaw mają. Także miło im było, że mogą sobie tutaj przyjechać i na powietrzu pobyć. 

Sławek: Co prawda, też nie każdy może sobie pozwolić na zakup terenu ponad 3 tysiące metrów. 

Marek: Gdzieś na wsi to nie jest aż tak dużo strasznie, bo jak się chce budować pod miastem….. 

Sławek: Tylko mentalnie trzeba przeskoczyć ten… Bo mam wrażenie, że większość inwestorów, z którymi rozmawiam jak mieszkają w mieście, to chcą nie mieć jednak takiego szoku i wyprowadzićsię60 kilometrów od miasta, tylko to raczej jest 20, 15, a działki 20, 15 to ceny działki są zaporowe, ale faktycznie 50, 60 kilometrów od miasta to te ceny zaczynają się faktycznie już inaczej. Jest godzina dojazdu, ale mamy coś.

Marek: U nas wybór był prosty, bo myśmy po prostu tą działkę mieli już w momencie kiedy zaczęliśmy myśleć o budowaniu domu, czyli praktycznie to był jedyny możliwy wybór, bo było albo na działkę albo na budowę domu, bo na jedno i drugie nie starczało. 

Sławek: Zgadza się. Mi akurat udało się, bo te 20 parę kilometrów to nie jest daleko, ale też jest to 3 tysiące metrów i faktycznie jest w miarę dobrze, ale wydaję mi, że warto się czasami jednak zastanowić, jakbym miał też przy okazji naszej rozmowy też coś opowiadać, doradzać, czy faktycznie te 10,15,20 kilometrów dalej, nie jest warte tego, żeby mieć jednak często dwa razy większą działkę w tej samej cenie, co bliżej miasta, bo czasem jest jednak tak, że jest płasko, gdzieś tam działka przy działce, nie ma starodrzewia, wszystko jest takie surowe, zanim cokolwiek wyrośnie, to ten charakter działki, trzeba zbudować ten kapitał naturalny na tej działce. Więc wydaję mi się, że warto się zastanowić.

Marek: Szczególnie teraz, bo powiedzmy kiedyś był ten problem, że nie każdy miał samochód

Sławek: Zgadza się.

Marek: I dojeżdżanie powiedzmy z Warszawy tutaj to była kwestia 3-4 godzin, a w tej chwili wsiada się w samochód i po godzinie maksymalnie jest się na działce, czy jest się z powrotem w domu w Warszawie.

Sławek: Tak. Miasta są teraz lepiej skomunikowane, drogi ekspresowe, często teraz ta kolej podmiejska coraz lepiej funkcjonuje. 

Marek: To jest żaden problem, że to jest powiedzmy 70 km od Warszawy. Znaczy problem jest, bo tutaj żona szczególnie się denerwuje i córka, bo dziadków nie ma, a jakby byli na miejscu, to powiedzmy dzieci do szkoły zaprowadzili, dzieci ze szkoły przyprowadzili, ale to oczywiście nie da się dojeżdżać, żeby to robić.

Sławek: Jakieś ograniczenia są z tym związane.

Bożena: No niestety. Wakacje można tylko zapewnić, dłuższy okres czasu i takim młodszym dzieciom to na pewno nie będzie się.

Sławek: Tylko albo aż, bo ja powiem szczerze ze swego dzieciństwa pamiętam wakacje na wsi w rodzinnym domu taty, gdzie sad był ten, który teraz chcę osiągnąć, to jest ten taki wymarzony sad, który gdzieś tam był właśnie to miejsce na ognisko, taka infrastruktura, która zawsze jest cały rok, bo to jest  z grubych elementów drewnianych, tam jest ognisko, tam jest wszystko  i tam się przychodziło i spędzało fajnie czas rodzinnie, boć co teraz w ogóle brakuje ludziom, bo się nie spotykamy i  nie poświęcamy sobie tego czasu aż tak, gdzieś jest taka gonitwa straszna. Jest ten sad, to ognisko, pomału ludzie wracają tego, ten dom drewniany to też jest taki powrót troszeczkę do natury, go takich fajnych, które  kiedyś nas łączyły, a gdzieś się to wszystko się zapętliło, pogoniło w takim dziwnym kierunku i przy okazji covidu, który może być takim negatywnym aspektem w takim pierwszym odczuciu. Jak się dobrze zastanowimy czasem może być to jednak pewien pozytyw.

Marek: Oczywiście. Covid wyhamował ludzi. To jest na pewno jedyny plus tej sytuacji.

Sławek: Muszą w domu działać, więcej razem spędzają czasu, trochę są zmuszeni działać razem, nauczyć się komunikować troszkę w inny sposób.

Marek: Oczywiście

Sławek: Bo jednak ta izolacja pod postacią szkoły, pracy, troszkę inaczej… No i mniejsze możliwości…

Bożena: Kominek męża oczywiście na pierwszym planie

Sławek: Gdzieś mi przez okno przy okazji uszczelnienia mignął, więc nie ukrywam, że po cichu liczę. Troszkę też bym o niego podpytał, kto go zrobił, bo teraz też nie łatwo o zdunów, którzy zrobią kominek, który jak nagrzejemy nie rozłazi się w swojej strukturze.

Marek: Kominek zrobiła firma, ale tu miejscowa.

Bożena: Przy trasie katowickiej mają swoją reklamę pod  Mszczonowem. 

Sławek: Mszczonów wszędzie jest znany.

Marek:  No bo tam termy są. Tam była taka sytuacja, że oni wprawdzie podjęli robić się kominek, ale kafle robiła inna firma, też z Mszczonowa

Bożena: Obok właśnie tego punktu reklamowego. Znaczy ja byłam tam w środku, mąż nie. Więc fantastyczna obsługa, wszystko pokazali, nawet takie małe wzorniki mieli z kolorem, bo to kolor też trzeba było dobrać, bo się okazało, że tych kolorów, że i wanilia i biały i cytrynka i w ogóle, oprócz takich zielonych.

Sławek: Odcienie wszystkich bieli, kremów to cała masa.

Bożena: Tak. Dopiero w domu przy świetle…

Sławek: Kształt kafli też pewnie

Bożena: Tak, ale już mi nie dawali do domu kształtu kafli, tylko można było obejrzeć wszystkie te wsady kominkowe też mieli, dużo rożnych takich drobnych rzeczy, także oni naprawdę bardzo dobrze, bardzo szybko profesjonalnie to zrobili.

Sławek: A pamiętają państwo temat kosztów, mniej więcej z jakimi kosztami trzeba się liczyć, jakie są to widełki cenowe? 

Marek: Jeżeli chodzi o kominek z kaflami, ze wszystkim to było około 16 tysięcy, z wkładem kominkowym . 

Sławek: Czyli trochę, dość już, taki typowo kozę postawić czy kominek w zabudowie regipsowej to jest pewnie 6,7,8 . 

Marek: Ale też muszę panu powiedzieć, że też jak przeglądałem oferty w Internecie to taki kominek to 21 tysięcy. 

Sławek: Ale to warto, bo jak się nagrzeje tam jest pewnie szamot jest wbudowany, więc to się ciepło trzyma. 

Marek: Tak szczerze mówiąc tak mocno i długo to on nie trzyma, ale tak do ogrzewania się to jest doskonały i taką atmosferę fajną wprowadza. Z tym, że wracając do tego kominka, to było w ten sposób, że myśmy sobie wybrali model, a żona wybrała kafle i kafle były robione pod konkretny model, bo firma, która składała.

Sławek: Żeby to wszystko ładnie wyglądało

Marek: Tak. Składała kominek i powiedziała, że potrzebujemy tyle takich, tyle takich i oni to przywieźli w dwóch częściach i po godzinie kominek stał. 

Sławek: To ja bardzo dziękuję państwu za poświęcony czas, za rozmowę, za dużo cennych rad. Było mi bardzo miło, że mogliśmy sobie porozmawiać w tak ciekawej atmosferze. Także bardzo bardzo dziękuje w imieniu swoim jak i widzów.

Marek: My również bardzo dziękujemy i jesteśmy szczęśliwi, że może komuś te nasze uwagi i przemyślenia w czymśkolwiek pomogą.

Sławek: Myślę, że z pewnością. Także serdecznie dziękuje.

Marek: Bo nam niestety nie miał kto pomóc, podpowiedzieć.

Sławek: Dziękuje serdecznie jeszcze raz  

Marek: Dziękujemy

Bożena: Dziękujemy

Nazywam się Sławek Witiw i pomagam spełnić marzenie o własnym domu.

Pomagam budować ciepłe i trwałe domy z bali poprzez dzielenie się wiedzą na blogu oraz kanale YouTube, indywidualne konsultacje, wizyty na budowie czy webinary.

Bądź na bieżąco:

[fblikebox id=10742]

Podziel się wpisem:
Facebook
Pinterest
Email
WhatsApp

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej

Wpisy, które mogą Cię zainteresować: